- Wziąłem notes i długopis i poszedłem do najbliższych sklepów i się bardzo zdziwiłem. Wbrew niektórym stacjom TV niezwiązanym z kapitałem polskim, ceny masła i chleba są niższe niż się informuje – powiedział na czwartkowej konferencji prezes NBP Adam Glapiński.
Dodał, że według analiz banku, w styczniu i w lutym inflacja powinna jeszcze rosnąć. Sytuacja ma się jednak zmienić od końca pierwszego kwartału. "Spodziewamy się, że od końca pierwszego kwartału - czyli marzec kwiecień - inflacja systematycznie zacznie i szybko spadać. To będzie trwały proces nie tylko w Polsce" - powiedział.
Adam Glapiński zapewnił, że NBP stara się zdusić inflację jak najszybciej do celu inflacyjnego, ale "jednocześnie nie wylać dziecka z kąpielą". "Tak jak do tej pory nie spowodować, aby nastąpił kryzys gospodarczy, aby nastąpiły masowe bankructwa, szybki gwałtowny wzrost dużego bezrobocia itd." - wymieniał.
Prezes powiedział, że obecną sytuację potocznie nazywa się kryzysem, ale "nie ma kryzysu w sensie ekonomicznym". "Cały czas nasz PKB, nasz dochód narodowy rośnie, gospodarska się rozwija, bezrobocia nie ma, wprost przeciwnie (...), nie ma bankructw. Można powiedzieć, że na tle krajów europejskich, unijnych sytuacja Polski ekonomiczna i finansowa jest wyjątkowa dobra" - stwierdził.
1 grudnia Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał, że - według szybkiego szacunku danych - inflacja wyniosła 17,4 proc. r/r w listopadzie (wobec 17,9 proc. r/r w październiku).
Według centralnej ścieżki listopadowej projekcji inflacyjnej NBP, inflacja wyniesie 14,5 proc. w 2022 r., 13,1 proc. w 2023 r., 5,9% proc. w 2024 r. i 3,5 proc. w 2025 r. Dopiero pod koniec horyzontu projekcji (obejmującej lata 2022-2025) inflacja powróci do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego NBP określonego jako 2,5 proc. +/- 1 pkt proc.
W 2023 r. inflacja konsumencka wyniesie - według centralnej ścieżki projekcji inflacyjnej - 19,6 proc. r/r w I kw., 14,2 proc. w II kw. 11,1 proc. w III kw. i 8 proc. w IV kw.
Komentarze
Prześlij komentarz